Argentyna – mowa końcowa

ziemia ognistaPod koniec października wjeżdżałem w nieznany mi argentyński świat i sporo czasu minęło aż przyszło się dzisiaj pożegnać z tym krajem. Zostawił prześwietne wrażenie. Prawie dziesięć razy większy od Polski, jeden z największych krajów świata. Lecz w przeciwieństwie do Rosji, Kanady, Stanów jest rozciągnięty bardziej południkowo niż równoleżnikowo. Dzięki temu wydaje się że Argentyna jest krajem kompletnym.
Masz co chcesz. Aligatory i tukany w tropikach na północy, pustynne prowincje Salta i Jujuy, szwajcarskie klimaty wokół Bariloche, skaliste andyjskie szczyty z Acongagua w roli głównej, magiczne pustkowia pampy patagońskiej, lodowce, winorośla Pampy i Mendozy, bagna delty Parany, yunga na północy, piaszczyste plaze nad Atlantykiem, wielkie salary, subantarktyczne pejzaże Ziemi Ognistej. Jeśli jeszcze dodać, że Argentyńczycy są jedna z najbardziej aktywnych nacji na Antarktydzie i baza Esperanza na czubku Półwyspu to de facto miasteczko z pubem, szkoła, szpitalem, basenem, to wychodzi na to ze Argentyna musi być celem każdego podróżnika. Ok, łyżeczka dziegciu to faszystowski system cen, na który narzekałem każdemu kasjerowi. Mam takie naiwne marzenie, ze kiedyś się zbiorą w Buenos na zebraniu i powiedzą, że zagraniczni turyści to pain in ass bo zawsze narzekają. Wiec i wy narzekajcie i zawsze mówcie że jesteście stad, czasem się udaje wejść za normalna cenę.

Argentyna to mięso

Carne, znaczy mięso, ale tu znaczy wołowina, jak chcesz czego innego to trzeba to wyraźnie zaznaczyć. Bedzie mi brakowało tych porcji miecha wystających poza talerz. I Quilmesa, Salty, Norte, Palermo, Schneidera, Isenbecka. Supermarketów La Anonima na południu, krojonych żołądków w sosie wignarette, drożdżówek za 35 groszy.

I autostop

chyba zawsze będę pamiętał Argentynę stopującą. Było łatwo i pięknie. Bezpiecznie. Jeśli kiedyś wylądujecie w Buenos i zobaczycie ze do Ushuaia jest cale 3 tysiące kilometrów to się nie bójcie. Weźcie autobus, zrobicie pauzę na wieloryby w Puerto Madryn, a później się rozkoszujcie pustkowiami Patagonii. Dwa dni jazdy i cały czas to samo. To pomaga zrozumieć, jaki to ogrom.

Futbol

bocaArgentyńczycy maja fiola na tym punkcie. Bądźcie bardzo mili jak prosicie o coś sprzedawców w sklepie w czasie gdy „leci mecz”. Nie udało mi się załapać na stadion bo już po sezonie, ale stadion Boca jest crazy ponoć. Ja chyba bardziej lubię River Plate. To podstawowe pytanie, za kim idziesz. A żółto-niebieskie trykoty Maradony znajdziecie od Tilcary po Ushuaia.

Wyluzujcie w czasie sjesty i przygotujcie się na długie nocne godziny. Jedzenie podają tylko na początku sjesty i po zmroku. Kiedy indziej w restauracjach pocałujecie klamki.

Opuszczam Argentynę przez La Quiaca. Tu się zaczyna albo kończy słynna Ruta 40. 5000 kilometrów przez bezdroża tego kraju. Wypisałem sobie co jeszcze na świecie chce zrobić albo zobaczyć. I jedna z tych rzeczy jest przejechanie na motorze albo na Quadzie od La Quiaca po Rio Gallegos i jeszcze ciut dalej.
Największa różnica miedzy Europa a Ameryka Łacińską jest stosunek do życia. My jesteśmy racjonalni, a oni emocjonalni. Przyjedzcie zobaczyć jak ci ludzie cieszą się z życia. Nawet nasi śródziemnomorscy wymiękają. Ok, SaperQ może Sewilla to już Południowa Ameryka.

Relacja Cieplasa